Z zamyślenia wyrywa mnie dźwięk zamykanych drzwi. Szybko udaję się na korytarz, aby zobaczyć kto przyszedł. Okazuje się, że to Tomek z Kubą już wrócili.
-A wy już jesteście?- Pytam trochę zaskoczona, bo strasznie szybko minął mi ten czas, w którym byłam sama.
-No tak przecież jest już grubo po 13. -Odpowiedział mi Tomek
-Aha. Ale ten czas szybko leci. Obiad będzie za chwilę. Idźcie umyć ręce.-Mówię po czym sama udaję się do kuchni w celu nałożenia na talerze wcześniej wymienionego pożywienia.
Po chwili do pomieszczenia weszli również chłopacy i usiedliśmy przy stole.
-Pyszne mamuś. -Mówi Kubuś, gdy kończymy jeść obiad.
-Cieszę się, że ci smakowało- odpowiadam mu czochrając go po włosach.
-Nawet babcia Janina nie robi tak dobrych obiadów.-Śmieję się słysząc te słowa, bo już wiem, że mój synek coś od mnie chce.
-Co byś chciał lizusie.-Pytam.
-Mamo ja po prostu chwalę twój pyszny obiadek.
-Taaa. A ja jestem Hubert Jerzy Wagner.-Po wypowiedzeniu tych słów Kuba patrzy na mnie jak na kosmitę.-Oj synku, synku kiedyś się dowiesz kto to był i ile zrobił dla polskiej siatkówki. A teraz mów szybko co byś chciał od starej matki.
-Wcale nie jesteś stara.-Odzywa się Tomek,który dotychczas milczał.
-Ale młoda też nie jestem.
-Przesadzasz. Masz 25 lat. Jesteś atrakcyjną, piękną i młodą dziewczyną. Ciągle masz szansę założyć dużą i szczęśliwą rodzinę. Oraz poznać tego jedynego, który wytrzymie wszystkie twoje humorki.- Gdy mówi ostatnie słowa uśmiecha się do mnie szeroko.
-Dobra, dobra. Jakoś się jeszcze żaden nie znalazł odważny, który by zemną wytrzymał.
-A ja to co? - A ty? Ty jesteś kimś wyjątkowym, osobą, z którą była bym wstanie spędzić resztę życia-myślę. Lecz odpowiadam mu zupełnie coś innego:
-A ty się nie liczysz, bo nie jesteś wyjątkowy.-Po wypowiedzeniu tych słów Tomek patrzy na mnie jakby z takim smutkiem w oczach. Smutkiem? Chyba mi się coś przewidziało.-To to co byś chciał synuś?- Pytam zwracając się do syna.
-Mogę iść z tatą na trening?- Standardowe pytanie Kuby w ostatnich miesiącach. Oj ciągnie co coraz bardziej w tą stronę co wszystkich Drzyzgów- profesjonalnego grania. Jednocześnie mojego największego niespełnienia młodości. Owszem chciałam grać, ale niski wzrost, problemy z kolanami i zbyt późne stwierdzenie tego co chcę robić w życiu postawiły mnie w takiej, a nie innej roli jaką pełnie w życiu. Mimo to myślę, że nie zamieniła bym jej na nic innego. Jest dobrze tak jak jest. Chociaż czasami brakuje mi tej drugiej połówki. Cóż może z czasem ktoś taki się znajdzie.
-Dobra możesz iść. Tylko wiesz masz być grzeczny i porządnie wysuszyć włosy, bo jak będziesz chory to ja z tobą nie będę siedzieć w domu.
-Dziękuję ci mamusiu jesteś najukochańszą mamą na świecie.- Mówiąc to Kuba mocno mnie przytula i daje wielkiego całusa w policzek.Spoglądam kątem oka na Tomka, który patrzy na nas z takim rozczuleniem i radością. Oh chyba coś mi dzisiaj wzrok szwankuje.
-Dobra, dobra. Leć się spakować. A ja później zobaczę czy masz wszystko.
-Okej.-Odpowiada mi i już jak zwykle go nie ma.
*****
Szukam właśnie kluczy od samochodu, bo jednak jadę na halę. No po prostu nie mogę wysiedzieć w domu. Jest! W końcu je mam. Tylko ciekawe co one robią w łazience? Nie ważne. W końcu mogę już jechać. Zamykam drzwi na klucz i schodami zbiegam na parking podziemny. Wchodzę do auta i z piskiem opon odjeżdżam w stronę hali. Po 15 minutach już jestem na miejscu. Wysiadam z mojego ukochanego samochodu i udaję się do środka.
-A dzień dobry pani Maju. Wróciła już pani do nas?- Od progu powitał mnie pan Staszek- ochroniarz.
-Dzień dobry panie Staszku. Tak, czas wziąć się do pracy w klubie.
-No to na pewno wszyscy się ucieszą.
-Miejmy nadzieję, że sobie już od mnie odpoczęli
-Odpoczęli? Od tak wspaniałej kobiety?
-Oj panie Staszku, bo się zarumienię.
-Taka prawda. Ja się jeszcze dziwę, że pan Tomek jeszcze wytrzymuje tych wszystkich pani adoratorów. Patrzy na panią jak ja 30 lat temu na swoją Jadwigę.-Mruga do mnie porozumiewawczo.
W tym momencie dociera do moich uszu głośny płacz. Niewiele myśląc biegnę na salę, w której chłopacy mają trening. Wpadam na nią jak szalona. Koło band dostrzegam Tomka, który się nad kimś pochyla. Będąc bliżej dostrzegam, że tą osobą jest Kuba.Chłopacy chyba nawet nie zauważyli, że jestem na hali. Kucam koło Kuby jednocześnie zadając Tomkowi pytanie:
-Co się stało?
-Majka?-pyta zdziwiony.-Co ty tu robisz?
-Cholera Tomek to nie czas na tłumaczenie tego co ja tu robię. Lepiej mi powiedz co tu się stało.
-No nie widzisz? Kuba rozciął sobie głowę.
-Odsuńcie się.-Mówi do nas Remik, który przyniósł apteczkę. Przemył małemu czoło wodą utlenioną. Cały czas trzymałam Kubę za rękę.-Chyba trzeba będzie szyć.-Odzywa się po chwili Koteluk.-Zawieść was?-pyta.
-Nie, damy sobie radę- odpowiada mu Tomek.
-Ja myślę, że lepiej będzie jak was jednak ktoś zawiezie. Jesteście strasznie roztrzęsieni.- Mówi Sebastian.
-Nie, naprawdę damy sobie radę.- Popieram Tomka.-Po za tym macie jeszcze jakieś 2 godziny treningu. -Na pewno?- Dopytuje jeszcze któryś z chłopaków.
-Tak, tak.-mówię.
-To ja lecę po nasze rzeczy.-Mówi Tomek wstając. Dopiero w tym momencie uświadamiam sobie, że cały czas trzymał mnie za rękę.
****
20 minut później już jesteśmy pod szpitalem. Szybko udajemy się na SOR. Po rejestracji, która według mnie trwała wieczność, w końcu udajemy się do lekarza. Ten postanawia, że od razu Kuba udaję się na salę operacyjną. Nawet nie zauważyłam, że zostaliśmy na korytarzu sami z Tomkiem.
-Jak to się właściwie stało?- Pytam go nie mogąc dłużej znieść tej okropnej ciszy.
-Szczerze to nie wiem. Kuba chyba biegł po piłkę, która leciała w stronę trybun, ale jakoś nieszczęśliwie wleciał na bandy i rozciął sobie głowę.
-Aha. -Odpowiadam tylko.
Siadam koło Tomka, który od razu mnie przytula.A ja nie wytrzymuje tego napięcia i zaczynam płakać.
Nie wiem ile już tak siedzimy z Tomkiem, ale nagle drzwi od sali otwierają się z których wychodzi lekarz.
-Panie doktorze co z nim?- pytam.
-Wszystko dobrze zaszyliśmy mu tę ranę, ale przez jakiś czas radziłbym zostawić go w domu. Oczywiście żadnego biegania, skakania i tym podobnych. Mały musi się przez jakiś czas oszczędzać.
-A kiedy będzie mógł wyjść.
-Myślę, że jak wszystko będzie dobrze to jeszcze nawet dzisiaj. Za chwilę będą mogli państwo zobaczyć syna.
-Dziękujemy.- Odpowiada mu Tomek, który cały czas mnie podtrzymywał.
*****
Jest już dawno po 24,a my dopiero wracamy ze szpitala. Lekarz chciał jednak zostawić Kubę na obserwacji chociaż jedną noc, ale mały jak tylko to usłyszał zaczął strasznie płakać i chyba to go przekonało do zmiany decyzji. Właśnie wchodzimy do mojego mieszkania. Tomek od razu udaje się ze śpiącym Kubą do jego pokoju. Szybko przebieramy go w piżamę,a zakrwawione ubrania zanoszę do łazienki. Od razu je zapieram chociaż już penie ta krew i tak nie zejdzie.
-Tomuś? Zostaniesz dzisiaj ze mną?-Pytam go wychodząc z łazienki.
-No pewnie tylko skoczę do siebie wziąć prysznic i się przebrać, bo mam krew na ubraniach.
-Dziękuję ci.- Mówię wtulając się mocno w jego ramiona.
-Nie ma za co Mała.-Mówi szeptem.-Zaraz przyjdę z powrotem. Ty też idź się wykąpać dobrze ci to zrobi.
-Masz rację. Może chociaż trochę to pomoże.
-Na pewno.
*****
15 minut później Tomek jest z powrotem ubrany w dres. Ja w tym czasie również wzięłam kąpiel po której poczułam jak strasznie jestem zmęczona. Szybko wpełzłam do łóżka i pewnie po chwili bym zasnęła, ale Tomek zrobił pyszne kakałko, które musiałam wypić. Zrobiłam to strasznie szybko, bo na prawdę byłam zmęczona. Tomek również szybko uporał się z tym pysznym napojem i położył się po przeciwnej stronie łóżka. Było mi strasznie zimno więc przysunęłam się bliżej niego. On niepewnie również odwrócił się w moją stronę i niepewnie objął mnie ramieniem. Ja na znak zgody jeszcze mocniej się w niego wtuliłam. I w takiej pozycji zasnęłam.
***********************************************************************************
Przepraszam, że tak późno, ale mam jakieś straszne problemy z internetem. Mam nadzieję, że uda mi się wszystkich poinformować. Postanowiłam, że od teraz rozdziały będą się pojawiać w SOBOTY i w jakiś inny dzień tygodnia jeśli znajdę czas żeby coś napisać. Pozdrawiam :*
Majka z Tomkiem są tacy słodcy ;) Wyglądają jak para, naprawdę. Biedny Kuba, musiało go strasznie boleć :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Biedny Kuba ;c
OdpowiedzUsuńMaja musi być z Tomkiem,oni do siebie pasują jak ulał.A Tomek jest taki troskliwy i w ogóle miód,malina ;))
Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
jakby to powiedziala moja przyjaciolka BEDZIE COS!!! szkoda malca ale czuje ze to ich jeszcze bardziej polaczy :D
OdpowiedzUsuńSzkoda Kuby, ale takie jest życie :/
OdpowiedzUsuńTomek i Majka zachowują dystans, ale chyba niepotrzebnie :)
Zapraszam do siebie, na eteryczno-erotyczna.blogspot.com pojawił się Rozdział 16.
Pozdrawiam,
India :)
A Majka nadal nie zdaje sobie sprawy z tego, że Tomek czuje do niej coś więcej niż tylko przyjaźń. Chyba nieświadomie zraniła go tymi słowami o tym, że nie jest wyjątkowy. :(
OdpowiedzUsuńA Kuba to twardy chłopak i wszystko z nim będzie dobrze! Nie ma się co martwić.
Pozdrawiam! :**
Super rozdział:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na trójeczkę http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/2014/05/trzy.html
Zapraszam na 3>> http://siatkarskawpadka.blogspot.com/2014/05/rozdzia-3.html
OdpowiedzUsuńLolka:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńoni się kochają. to przecież widać. więc po co sobie utrudniać życie. niech w końcu oboje to zrozumieją. tak będzie lepiej. dla wszystkich. a szczególnie dla Kuby.
OdpowiedzUsuńi dla mnie bo nie będę się denerwować. pozdrawiam :*
bo faceci nigdy nie wiedzą, gdzie kiedy i jak zjawi się ich pani :D
OdpowiedzUsuńrozdzial bardzo fajny :)
zapraszam do mnie na nowy :)