sobota, 20 grudnia 2014

Epilog

Dzisiaj mija dokładnie rok od kiedy zostaliśmy Mistrzami Świata. Przez ten czas wiele się zmieniło, ale może zacznijmy od początku. Zaraz na drugi dzień po zdobyciu mistrzostwa po długich namowach udało mi się odesłać Tomka wraz z rodzicami do Kędzierzyna. Sama zabrałam Kubę i mieliśmy jechać do Warszawy, by tam odbyć najbardziej oficjalną część tych mistrzostw. Oczywiście nie dojechaliśmy tam, ponieważ w pewnym momencie skręciłam w stronę Gdańska. Żeby wszyscy się nie martwili o swojej decyzji powiadomiłam Stefana, do którego odezwałam się po dotarciu na miejsce, a telefon zaraz po tym wyłączyłam. W Gdańsku, u Gacków, spędziłam tydzień. Trener Anastasi, którego odwiedziłam stwierdził, że dla mnie zawsze znajdzie się miejsce w jego zespole. Z wielką chęcią  przyjęłabym ta propozycję jednak za bardzo kocham Kędzierzyn-Koźle i ZAKSĘ, żebym mogła się wyprowadzić. Poza tym jest jeszcze ON bez którego nie potrafię żyć. Mimo, że to przez niego wyjechałam musiałam wrócić i przeprowadzić jeszcze trudniejszą rozmowę niż tą w czasie mistrzostw. Myślałam, że mnie udusi z radości i wściekłości. Na szczęście szybko się dogadaliśmy. Lecz mimo to Tomek ciągle się bał, że gdzieś mu ucieknę.

Niestety początek października nie przyniósł dobrych informacji. Kazano mi się stawić na konferencji prasowej. Myślałam, że to będzie po prostu zwykła przedsezonowa konferencja. Niestety okazało się że została ona zwołana z innego powodu. Wszyscy chyba wiemy z jakiego. Choroba Grzesia. Oczywiście nikt mi nic nie powiedział. Myślałam, że rozszarpię Tomka, bo to on podobno miał mi powiedzieć. I jak ja mam wytrzymać z takim facetem? Szczęście w nieszczęściu Grzesiek miał najlepsze podejście do tego wszystkiego. Mało tego kilka dni później brał ślub połączony z chrzcinami małej Alicji, której chrzestnymi zostaliśmy my z Tomkiem. Późniejszy czas był spokojny jeśli chodzi o sprawy rodzinne, Kuba chodził ostatni rok do przedszkola, my z Tomkiem dogadywaliśmy się tak jak kiedyś. Wszystko było na swoim miejscu. Jeśli chodzi o pracę to było dużo. Nie zrezygnowałam do końca z ZAKSY. To znaczy miałam iść na zwolnienie, ale postanowiłam tego jeszcze nie robić. Niestety przez Tomka nie jeździłam na większość meczy wyjazdowych. Przynajmniej nie z drużyną, bo w Poznaniu i Gdańsku byłam tyle, że z Kubą. Zaczęłam też intensywne przygotowania do otwarcia mojego gabinetu psychologicznego. Miałam kilku znajomych, którzy tak jak ja pracowali na własną rękę i bardzo chętnie weszli by we współpracę z firmą, która by odciągnęła ich od papierkowej roboty. Pewnego listopadowego dnia Tomek kazał mi się spakować. Nie powiem zdziwiłam się. Podobno chodziło o zakład z mistrzostw. Kubę porwała Olka tłumacząc, że Fabian chce spędzić z nim trochę czasu, ale z powodu treningów nie mógł po niego przyjechać. Wszystko było jakimś wariactwem. Okazało się, że lecimy do Londynu. Tomek był strasznie tajemniczy. Nic nie chciał mi powiedzieć. Najgorsze było wtedy gdy kazał mi się ładnie ubrać, ale nie powiedział gdzie idziemy. Tak więc ubrałam to
Mój brzuszek naprawdę fajnie w tym wyglądał. W ogóle świetnie się czułam, bo gdy byłam w ciąży z Kubą to różnie to bywało.Powiem wam, że jak zobaczyłam Tomka w garniturze to aż nogi mi zmiękły. Po krótkiej podróży taksówką  gdzieś dojechaliśmy. Tomek kulturalnie pomógł mi wysiąść i zaprowadził do jakiś drzwi. Wszystko było jakieś dziwne, co chwilę mijaliśmy jakieś szczęśliwe pary. Nagle Tomek przystanął przy jakiś drzwiach i zapytał po raz kolejny czy chce zostać jego żoną. Kiwnęłam głową tylko na tak i weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Okazało się że Tomek postanowił zrobić mi niespodziankę i zorganizował nam ślub. Myślałam, że podczas przysięgi popłaczę się ze szczęścia. To był cudowny dzień. Niestety nasi znajomi czuli się obrażeni, że ich nie zaprosiliśmy więc po sezonie odbyły się można by rzec poprawiny.

W styczniu odbyły się Mistrzostwa Świata w piłce ręcznej. Niestety z wiadomych względów nie mogłam w nich uczestniczyć lecz oglądałam je w telewizorze. Pierwszy mecz z Niemcami i już horror. Niestety pewnej osóbce nie podobała się kolejna ilość emocji jakie przeżywałam i postanowiła przyjść ona na świat. Urodziłam zdrowego i pięknego chłopca. Postanowiliśmy mu dać na imię Kacper. Na chrzestnych poprosiliśmy Justynę i Krzyśka Lijewskiego w końcu to po jego bramce poczułam pierwszy skurcz. Kuba był uradowany chyba nie mniej niż Tomek. Obydwoje oszaleli na punkcie Kacpra. Dosłownie zeszłam na dalszy plan. ZAKSA swój sezon zakończyła zdecydowanie lepiej niż go zaczęła. Gdy zaczął się sezon reprezentacyjny myślałam, że oszaleje z nudy. No dobra. Zostawiłam Tomka samego z chłopcami i pojechałam do Spały, gdzie jedna dziewczyna z mojego gabinetu zastępowała mnie. Chłopcy bardzo ucieszyli się na mój widok. Niestety radzili sobie aż nad zbyt dobrze beze mnie więc postanowiłam wrócić do domu. A to co tam zastałam całkowicie odebrało mi mowę. Moi chłopcy leżeli w salonie na rozłożonym łóżku i spali. Musieli chyba oglądać jakąś bajkę, ponieważ telewizor nadal był włączony. Zrobiłam im najpierw kilka zdjęć, a dopiero potem chciałam się położyć koło nich. Tylko, że nie było miejsca. Po jednej stronie Tomka leżał Kuba, a po drugiej Kacper. Wybawienie przyszło, a raczej wypłakało się same gdyż najmłodszy się obudził. Wzięłam go więc na ręce. Niestety obudził się przy tym Tomek, który był strasznie zdziwiony moim widokiem. Nakarmiłam malca i położyliśmy się normalnie w łóżku.

Następne kilka tygodni minęło na spokoju. W sierpniu zaczęliśmy przygotowania do nowego sezonu. Wszystko w końcu się ułożyło. Tylko trochę brakuje mi tego, że nie mogę być z kadrą, a od początku sezonu ligowego nie będę jeździć na wszystkie mecze ZAKSY. Pani Janina lub moja mama pewnie zgodziłby się przyjeżdżać do chłopców lecz nie chce ich obciążać. W końcu sobie poradzę. Więc mamy 21 wrzesień, poniedziałek,a do domu właśnie przyszedł mój mąż. Kuba z Kacperkiem są u "cioci" Justyny na małych wagarach, która stwierdziła, że musi ich trochę po rozpieszczać, a do tego idealnie nadaje się przedłużony weekend, który chłopcy spędzają u niej od piątku. Wiecie jaka w tym domu jest cisza? Aż nie mogę się przyzwyczaić. Na szczęście już dzisiaj wieczorem wracają. Oczywiście mój mężulek nie mógł przegapić takiej okazji, że dom mamy cały dla siebie i zaciągnął mnie do łóżka.
-Kochanie? A co powiesz na jeszcze jednego maluszka?-zapytał gdy leżeliśmy w łóżku.
-I znowu mam być taka gruba? I jeszcze pewnie znowu mam nie pracować?
-Kochanie i tak obydwoje dobrze wiemy, że będziesz pracować i nie będziesz gruba.-kurde Tomek odkrył moje zamiary. Tak naprawdę bardzo chciałabym mieć jeszcze jednego malucha.
-Mam jeden warunek.
-Jaki?
-Tym razem bardziej się postaraj, bo chce mieć w końcu córeczkę.
-Nie ma sprawy kochanie.-powiedział i wpił się w moje wargi.

9 miesięcy później na świat przyszła mała Zosia.

*******************************************************************************
Koniec. Powiem wam, że mimo iż ostatnio nie miałam głowy, chęci i serca do tego bloga to żal mi to wszystko kończyć. Tak w skrócie przeczytaliście to co miało być w rozdziałach po mistrzostwie. Aż żałuje, że was trochę nie pomęczyłam z tym, że Majka nie wróciła do Tomka.

Jeśli ktoś ma ochotę poczytać coś jeszcze mojego autorstwa to zapraszam: jedno party (pojawi się jeszcze dziś tam rozdział), Wojtek Ferens (jeszcze w tym roku się tam pojawię) i Michał Winiarski (w duecie).

Z mojej strony to chyba wszystko. A może jeszcze tylko jakbym miała jakieś zaległości na waszych blogach to piszcie.

Pozdrawiam i trzymajcie się ciepło, bo u mnie strasznie wieje :*

10 komentarzy:

  1. ♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
    ♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że skończyłaś pisać to opowiadanie, bo bardzo je uwielbiam. Ale zawsze musi się coś skończyć :c
    Świetne zakończenie, szczególnie mi się podobają ostatnie kilka zdań :D
    Szybki ślub jest po prostu... łaaaał. Nie wiem czy sama bym na taki pomysł wpadła, ale przypadł mi do gustu :3
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie to streściłaś, ale zgadzam się z przedmówczynią: szkoda, że już kończysz to opowiadanie. Mimo że nie zawsze komentowałam, to zawsze czytałam i czekałam z ciekawością na każdy kolejny rozdział. Widać, że Majka i Tomek bardzo się kochają, a owocami tego są Kuba, Kacper i Zosia. Cieszę się, że ułożyło im się i są teraz razem, a nawet zostali małżeństwem :)
    Przy okazji zapraszam na 12 rozdział mas-vale-tarde-que-nunca.blogspot.com
    Pozdrawiam i życzę przyjemnej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, szkoda, że opowiadanie się skończyło, byłam prawie od początku i z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów, a teraz będzie zwyczajnie pusto.
    Dobrze, że skończyło się szczęśliwie, że Majka i Tomek są szczęśliwi :)
    Chciałam napisać, że znów czekam na kolejny, ale to koniec...
    W takim razie pozdrawiam i życzę weny na kolejne opowiadania :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie się czytało. Wszystko jednak dobrze się skończyło. Tomek z Mają wspaniałe dzieci. Majka odtworzyła soją działalność.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, ze to juz koniec.. jedyne, co moge napisac to dziekuje ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. na początek przepraszam, zawaliłam :( Miałam d nadrobien ia kilka rozdziałów i co najgorsze - EPILOG. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec ;( To była świetna historia! Mega polubiłam Tomka i Majkę. Cieszę, że że był happy end, bo takie zakonczenia są najlepsze <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajne! Ale nie mogę uwierzyć, że to już koniec... Bardzo polubiłam wszystkich bohaterów! :)
    I zapraszam przy okazji wszystkich prawdziwych fanów siatkówki tutaj -------> https://www.facebook.com/pages/Siatk%C3%B3wka-jest-bowiem-zacnym-sportem-Milordzie-/208270342641466

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż trudno uwierzyć, ze to koniec... Zżyłam się już trochę z historią Majki. Faktycznie szkoda, że nie "pomęczyłaś" nas z większą liczbą rozdziałów. Jeżeli o mnie chodzi to uwielbiam takie męczarnie. Najważniejsze jednak, że po takich zawirowaniach udało się Majce znaleźć spokój u boku mężczyzny, którego kocha. Do tego gromadka dzieci, która na pewno daje jej wiele radości. :) Nic tylko się cieszyć.
    Opowiadanie było bardzo fajne. Obiecuję, że kolejne również będę czytała. :)
    Życzę wesołych Świąt. :)
    P.S. W wolnej chwili zapraszam do mnie: http://miedzy-noca-a-dniem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz, że to chyba pierwsze opowiadanie, które dotyczyło stricte ZAKSY? Oczywiście czytałam o Skrze, Resovii czy Jastrzębskim, ale nigdy o Zaksie.. Cieszę się, że teraz miałam taką możliwość. ;)

    Dobrze wiedzieć, że wszystko się skończyło szczęśliwie. Ile rozstań i powrotów miała Majka z Tomkiem to nawet nie chciało mi się liczyć! Ale w końcu są razem i są szczęśliwi.

    Dziękuję ci za tą historię, że jej nie zawiesiłaś i doprowadziłaś do końca. Dziękuję! :**

    OdpowiedzUsuń