piątek, 17 października 2014

Rozdział 22

Ostatnie godziny do meczu były niesamowitymi nerwami. Aż z  tego wszystkiego poszłam do Oskara zapytać czy nie mają jakiś statystyk do zrobienia. Oczywiście okazało się, że nie dlatego wzięłam jakieś stare. Zobaczymy czy wyjdzie mi to samo co im.

Równo o 19 wyjechaliśmy na Stadion Narodowy. Policja eskortowała nas od samego początku. Nawet nas helikopter z góry osłaniał. Normalnie jak nigdy. Mało tego w autobusie mieliśmy kamerę. Mimo ceremonii otwarcia, która miała miejsce na stadionie, kibice licznie czekali na nasz przyjazd. Zaraz po opuszczeniu naszego środka transportu usłyszeliśmy wielki hałas jaki panował wewnątrz stadionu. Coś czuje, że będzie dzisiaj głowa boleć. Przejście do szatni było istnym koszmarem. Każdy chciał pogadać, przybić piątki, a cały ten hałas wszystko utrudniał. Gdy w końcu nam się to udało chłopacy postanowili włączyć tv, aby oglądać co się dzieje na stadionie. Czy ich pogięło? Zamiast się przygotowywać i skupiać oni woleli obejrzeć sobie ceremonię otwarcia. Okej nie była bym taka wkurzona gdyby nie fakt, że ci debile się po prostu położyli.
-A panowie nie mają przypadkiem za dobrze?-Zapytałam jak wiadomo wkurzona.
-Nieee. Przydałoby się jeszcze jakieś piwko i zagrycha.-Odpowiedział mi nie kto inny jak szanowny pan Ignaczak.
-Krzysiu-zaczęłam słodkim głosem, lecz zaraz go zmieniłam na ten bardziej zły-A może jeszcze mam za was mecz wygrać?
-No w sumie.-zamyślił się Winiar- mogłabyś.
-No do jasnej cholery trzymajcie mnie!-krzyknęłam i wyłączyłam im telewizor-Do roboty!
-I tak oto zachowuje się nasza psychiczna pani psycholog Maja Brzozowska!-Powiedział do kamery Igła.
-Igiełka, a Iwonka wie co zrobiłeś z jej ulubioną bluzką?-Tak, uwielbiam ich szantażować, ale nie trzeba się mnie było pytać co zrobić z podartą bluzką żony, którą się przez przypadek ubrało.

"Mogłabyś na chwilę wyjść z szatni? Tomek <3" No i jak tu nie zareagować na takiego sms? Aż czasami wydaje mi się że to wszystko jest jakąś bajką. Mam nadzieję tylko, że się szybko nie skończy. Ba że będzie tak przez całe życie.
-Cześć kochanie.-Mówię do Tomka i wpijam się w jego wargi. Jejku ja mi go strasznie brakuje. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie czułam. Może to wszystko przez te hormony? Na samą myśl o tym maleństwie co za kilka miesięcy się urodzi na moją twarz wkrada się wielki uśmiech.
-A ty co się tak szczerzysz?
-Mam dla ciebie niespodziankę. Ale nie teraz.-Dodaje, bo już widziałam, że Tomek chce się zapytać co to jest.-No co chciałeś? Mów szybko, bo muszę tych leniwców pogonić.
-Nasz zakład. Jak wygram to kupujemy psa Kubie.
-A jak przegrasz?-Zapytałam z błyskiem w oku.
-Ty miałaś coś wymyślić.
-Tylko, że nie miałam kiedy. Dobra już wiem. Weekend w dowolnie wybranym miejscu sam na sam.
-Chyba muszę im powiedzieć, żeby się postarali i wygrali te mistrzostwa.
-A co pies nie jest ważny?
-I tak będziemy go mieli.
-Tomasz! Do cholery!
-Do później kochanie.-powiedział i pocałował mnie, a potem poszedł na swoje miejsce.

Chyba po raz pierwszy po wejściu na halę było tylu kibiców. Atmosfera była gorąca od samego początku. Nasz hymn zawsze jest wyjątkowy, ale ten dzisiaj przebił wszystko. Zazwyczaj kończy się na łzach w oczach, ale dzisiaj nie potrafiłam się opanować i zaczęłam płakać. Gdy już się uspokoiłam swoje miejsce koło statystyków zamieniłam na trybuny koło Wrony i Igły. Każdą akcje i ogólnie wszystko przeżywałam razem z najwspanialszymi kibicami na świecie. Gdy sędzia gwizdnął po raz ostatni w tym meczu, chłopcy polecieli jak na skrzydłach na boisko. Pierwszy z 13 kroków wykonany!! Kuba w mig znalazł się koło mnie, a gdy spojrzałam w stronę Tomka zobaczyłam, że całuje się z jakąś babą! W jednej chwili cały mój dobry humor prysł. Mało tego miałam wrażenie, że całe życie mi się rozleciało. Nawet nie zauważyłam jak koło mnie pojawił się Fabian i mocno przytulił. Żeby nie robić nie potrzebnego zamieszania i dyskusji na temat mojego zachowania poprosił Mateusza, by zaprowadził mnie do szatni, bo sama pewnie szybo bym się tm nie znalazła. Miałam ogromną ochotę walnąć temu idiocie! Naprawdę nic dla niego nie znaczę? Przecież za chwile będziemy mieć drugie dziecko. Zresztą bardzo się cieszę, że mu nie powiedziałam. Nie wiem jeszcze co zrobię po mistrzostwach, ale Tomek na pewno się nie dowie, że znowu noszę naszą małą kopię. Po wielu zapewnieniach Mateusza, że nic mi nie jest i będę grzeczna (kochani chłopcy chyba znają mój charakter) zostałam w końcu sama. Analizowałam sobie wszystko w głowie. Będzie mi cholernie ciężko z dwójką dzieci, ale się nie poddam. W końcu mam dla kogo żyć, a faceci to największe bagno w jakie można wejść. Już wiem na pewno, że nigdy więcej takiego błędu nie popełnię i nie zwiążę się z nikim.
Nie wiem ile tak siedziałam, ale po woli zaczęli schodzić się chłopcy.
-Majka.-Zaczął Fabian.-Justyna chciała z tobą porozmawiać.
-Okej. Już idę.-Odpowiedziałam i poszłam na korytarz. Prawie w tym samym miejscu co kilka godzin wcześniej rozmawiałam z Tomkiem, teraz stała Justyna.
-Kochana co się stało?-Zapytała i mocno mnie przytuliła.
-Nie chce o tym tutaj rozmawiać.
-No to jedziemy do mnie. Weź swoje rzeczy i jedziemy.
-Dziękuje.-Powiedziałam tylko i poszłam do szatni po swoje rzeczy. Trener na szczęście pozwolił mi nocować poza hotelem. Nawet jeśli by się nie zgodził to Fabian pewnie jakoś by mu to wytłumaczył.
Po jakiś kilkunastu minutach znalazłyśmy się w mieszkaniu Justyny, gdzie od progu przywitał nas Marjanek. Nawet nie wiecie jaki ten piesek jest uroczy. Justyna zrobiła nam po kubku herbaty. Teraz trochę żałuje, że jestem w ciąży, bo z wielką chęcią wypiłabym coś z alkoholem. Siedziałyśmy w ciszy na kanapie. W końcu zdecydowałam się jej o wszystkim powiedzieć. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak wiele łez nagromadziło się pod moimi oczami. W końcu mogłam spokojnie się wypłakać. Najważniejsze było to, że miałam osobę, która mnie wysłucha, a nie potępi.

Następnego dnia przed południem mieliśmy lecieć samolotem do stolicy województwa dolnośląskiego. Jako, że jestem strasznym buntownikiem postanowiłam jechać swoim samochodem. Z tego faktu nie był zadowolony Fabian wraz z Justyną, która postanowiła jechać ze mną. Jakieś 2 godziny później, gdy tankowałyśmy na stacji benzynowej, rozdzwonił się mój telefon. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam:
-Halo?
-Majka? Gdzie jesteś? Czemu wczoraj zniknęłaś tak szybko po meczu?
-Słuchaj Tomek-zaczęłam ostro-nas już nie ma. Koniec. Rozumiesz? Koniec. Nie dzwoń do mnie, nie pisz. Po mistrzostwach wezmę wszystkie swoje rzeczy. Cześć.-Powiedziałam wszystko na jednym wydechu i się rozłączyłam.
-Jesteś pewna?-Zapytała Justyna, która stała nie daleko i wszystko słyszała.
-Tak. Mimo, że go cholernie kocham to nigdy więcej z nim nie będę.-Justyna nic więcej nie odpowiedziała tylko mocno mnie przytuliła.

Po przyjedzie do Wrocławia postanowiłam się położyć i odpocząć. Te ostatnie 24 godziny strasznie mnie wykończyły. Najchętniej pojechałabym do domu. Tak, do tego domu, który dzielimy z Tomkiem.
-Hej Majka co jest?-Na moje łóżko usiadł się Wojtek.
-Nic.
-No przecież widzę.
-Rozstaliśmy się z Tomkiem.
-Co? Jak to?-Nie krył swojego zdziwienia.
-Powiedziałam mu, że z nami koniec.
-A powiedziałaś mu, że jesteś w ciąży?
-Nie. I nie masz prawa mu tego mówić.-Zagroziłam mu.
-Ale Majka nie sądzisz, że on powinien wiedzieć.
-Nie.-powiedziałam krótko po czym rozdzwonił się mój telefon. Pani Janina dzwoni. No cóż trzeba odebrać, bo może coś się z Kubą stało.
-Halo?
-Cześć Majeczka, w którym pokoju jesteś, bo Kuba chce się z tobą zobaczyć.
-Pani Janinko ja się tylko przebiorę i zaraz do was zejdę do recepcji.
-Dobrze spokojnie. To my pójdziemy do restauracji, bo Kubuś jest głodny.
-Okej.-Powiedziałam i rozłączyłam się.
-A ty gdzie lecisz?-Zapytał Wojtek, gdy zauważył, że szukam jakiś ciuchów w torbie.
-Do Kuby. Czeka na mnie w restauracji.
-Nie boisz się że spotkasz Tomka?-Zapytał, a mnie zamurowało. Aż z wrażenia usiadłam na łóżko.
-Nie pomyślałam o tym.-Odpowiedziałam po chwili.-Ale to jest także mój syn. Nie będę się przejmować jakimś idiotą.-Powiedziałam i ponownie poszłam szukać ciuchów w mojej walizce. Już po chwili przebrana wyszłam z łazienki.
Coś czuje, że to ostatni raz gdy ubieram te spodnie. Niestety, ale coraz bardziej robi mi się ciasno w pasie. Ale co się dziwić skoro maluszek ciągle rośnie przez co mój brzuch też. Ja wiem, że może jestem lekko przewrażliwiona, ale gdyby ubrała ciaśniejszą bluzkę  to mój brzuszek stałby się bardziej widoczny. Chyba najwyższy czas uważać na to co się ubiera.
-Trzymaj kciuki.-Powiedziałam do Wojtka, gdy wychodziłam. On tylko pokazał mi zaciśnięte kciuki.
No to czas ruszyć do paszczy lwa.

******************************************************************************
 No to taki rozdział na początek weekendu. I taka bomba. Mam nadzieję, że humorów wam za bardzo nie popsułam ;)
Jak myślicie Majka spotka tam Tomka? Wrócą jeszcze do siebie i będą razem nadal szczęśliwi? Czy ona mu wybaczy? A może już nigdy nie będą razem? Najważniejsze czy Tomek dowie się o dziecku? A może Wojtek coś jeszcze namiesza?
Takie pytania wam zostawiam na dobranoc.
Jeśli nie skomentowałam wam jakiś rozdziałów to piszcie, bo właśnie się za to zabieram.
JESTEŚCIE TU JESZCZE?!
Pozdrawiam :*


8 komentarzy:

  1. O JEZU. Co za zamieszanie się zrobiło. Hmmmm... Gdyby tak pomyśleć to myślę że spotka tam Tomka, ale z pewnością sobie wszystko wyjaśnią. Ale może w między czasie tej kłótni Wojtek coś narozrabia i będzie kłopocik...?
    Czekam na następny ;* Zapraszam na kolejny rozdział
    http://i-gdyby-to-bylo-takie-proste.blogspot.com/
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  2. No to namieszałaś!
    A już było tak fajnie! Majka miała mu powiedzieć o dziecku, mieli być razem szczęśliwi i żyć razem do końca życia, a tu takie 'coś'. Z resztą co to za dziunia???!!! Która się ośmieliła zakłócać szczęście Majki i Tomka?
    Jestem ciekawa jak to wyglądało z perspektywy Tomka, ale mimo wszystko wydaje mi się, że zranił Majkę już zbyt wiele razy, by ona znów mogła mu wybaczyć..
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaskoczyłaś mnie - jak zwykle. Nie spodziewałąm się takiego obrotu spraw - serio.

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku,ale namieszałaś :oo
    Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Co ten Tomek wyprawia? A może to była jakaś fanka i rzuciła się na niego? Nie mogę uwierzyć,że on mógłby z własnej woli zrobić coś takiego Majce. Mam nadzieję,że spotka tam Tomka,wyjaśnią sobie wszystko i powie mu o dziecko. Bo oni muszą być razem,no! :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm...Czemu nie ma mojego komentarza? Przecież czytałam już dawno i zdawało mi się, że skomentowałam też już dawno. Co to za laseczka się pytam? Może to siostra cioteczna, szwagra syna, z którą Tomek ma bardzo bliski kontakt? Założę się, że to jakieś nieporozumienie. Okropne nieporozumienie i w następnym rozdziale Majka mu wybaczy i powie o tym, że spodziewa się z nim 2 dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  6. To zrobiło się ciekawie. Niestety zawsze coś musi zepsuć sielankę. Rozumiem postępowanie Majki, pewnie wiele kobiet na jej miejscu zrobiłoby tak samo. No może powinien jeszcze dostać w twarz. :) Nie mogę uwierzyć, że Tomek okazał się takim kretynem, przecież miał świadomość, że Maja może to zobaczyć. A może to tylko zwykłe nieporozumienie? Czekam na szybką odpowiedź. :)
    Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do mnie: http://miedzy-noca-a-dniem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć :) Jeśli czytałaś - http://nowonlyliveforyou.blogspot.com/ , to zapraszam Cię na kontynuację - http://milosnazagadka.blogspot.com/ :)
    Jeśli nie, to w takim razie zapraszam Cię na nowość w której na pewno będzie Facundo, Piter, Misiek, Zibi, Paul i jeden Nieznajomy. Pozdrawiam i mam nadzieję do zobaczenia na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurde! Ale mnie ten cały Tomek wkurzył no! Najpierw się kurde Majce oświadcza, sielanka jak nigdy a potem całuje się z jaką laską! -.- Nie ogarniam facetów -.- Jestem wzburzona i to bardzo!
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń